W piątek późnym wieczorem po kilku przygodach – wszak bez przygód nudno, dotarłam zziajana do Wawy, a tutaj czekał na mnie Jacenty z pizzą. Uwielbiam pizzę od Włocha.
Plan był następujący: mam się wyspać i punktualnie na 11.00. stawić w Pruszkowie na treningu.
I tak też się stało. Zaskoczyłam tych, którzy liczyli na to, że nie dojadę .
Frekwencja i pogoda dopisała – co można zobaczyć na zdjęciach.
Troszkę czasu zajęło nam zorganizowanie grupy.
I już o 11.30. rozpoczęliśmy pływanko.
Z wrodzoną sobie gracją i delikatnością przegnałam Pawła z Pixie przez pół jeziora, nakrzyczałam na „Słonko”, dla równowagi pochwaliłam Daszę – miłe słowo trafiło się też rykoszetem Jacentemu – wszak miał być sponsorem tytułowego „shoppingu”
Ćwiczyliśmy w różnych konfiguracjach – ja bez pianki – swoją przezornie pożyczyłam Magdzie, która, o dziwo przeżyła cały trening bez uszczerbku na zdrowiu fizycznym- o psychiczne dopytam jutro , na treningu PT.
Zadania dla psów miały różny stopień trudności, zawsze dostosowany do ich możliwości.
W programie było: holowanie przytomnego, nauka aportowania, holowania na kole, wracanie z wody wprost do przewodnika, team swimming i inne.
Na koniec – po jakiś dwóch godzinach treningu nastąpiło, krótkie podsumowanie- w wyniku, którego zarobiłam flaszkę od Marka, którą razem przy najbliższej sytuacji spijemy – mam nadzieję.
Cała grupa przewodników i osób towarzyszących dzielnie pomagała przy zbieraniu sprzętu i odnoszeniu go do samochodu.
Dziękuję Pozorantom za pełną poświęcenia pracę – dzięki której mogłam nie ulec zamoczeniu
Przewodnikom za zaangażowanie, a psom za świetną zabawę.
Do zobaczenia w niedzielę na PT.
Kolejny trening „tam gdzie zwykle” w sobotę 28.05.2011. o 11.00.
Kto chętny na grilla po treningu?
RuDa
PS. Pamiętajcie o pisaniu maili do Jacentego a’propos treningu wodnego………….
PS1. Tytułowy shopping bardzo udany, więc nie będę się jutro bardzo nad Wami znęcać
Dodaj komentarz