Dzięki zaangażowaniu pani Ewy, Magdy i Tomka oraz bezinteresownej pomocy wielu osób (głównie właścicieli i hodowców) udało się ocalić życie dwóm sukom rasy nowofundland.
Psy, mimo że znajdują się pod dobrą opieką p. Ewy, potrzebują dalszej pomocy, aby wróciły do pełni zdrowia i mogły godziwie żyć nadal.
Zwracamy się więc do wszystkich ludzi dobrej woli, aby w miarę swych możliwości wspomogli panią Ewę wpłacając pieniądze. Liczy się każda złotówka.
Pomóżmy opuszczonym suczkom!!
Co zrobiliśmy:
-
zorganizowaliśmy operację w klinice w Warszawie – zostały pokryte jej koszty i koszty lekarstw oraz koszty badań kontrolnych HERY i badań ASHANTI
-
zapewniliśmy im warunki w pierwszym okresie (karma, lekarstwa)
Co jest potrzebne:
-
chcemy znaleźć osoby, które chciałyby zaadoptować suczki – wpłacając regularnie jakieś kwoty na ich utrzymanie
Prosimy o dokonywanie wpłat na konto Terranova:
27 1090 1346 0000 0001 0248 4098
Przy wpłatach prosimy o umieszczenie jednego z dopisków”:
– HERA – adopcja
– ASHANTI – adopcja
Wpłaty mogą zostać odliczone od dochodu w rozliczeniu rocznym.
Oto całą historia:
W połowie lutego na liście dyskusyjnej miłośników nowofundlandów ukazała się dramatyczny apel:
„Znajomy wyjeżdża za granice i musi PILNIE ( w ciągu kilku dni) ODDAĆ 2 psy ! Poszukuje wiec chętnych do przygarnięcia rodowodowych nowofundlandów o są dwie sunie 5 i 7-letnie. Mogą być razem ale jeśli ktoś chciałby tylko jedna, to tez będzie duża pomoc! Jeśli Facuś nie znajdzie im nowych właścicieli, to mogą biedaczki kiepsko skończyć… ;-(( Tak wiec, jeśli nie możecie sami przygarnąć żadnego, to prześlijcie proszę dalej ta ino – a nóż jakiś znajomy znajomego będzie mógł!!!!!!!!!!!!!!!”
Po wielu telefonach, e-mailach, zaangażowaniu licznego grona niukarzy udało się ustalić o kogo chodzi, gdzie są suczki i jak to jest naprawdę.
Przedstawiam Wam CHANDRĘ Anmata – na co dzień zwaną HERĄ urodzoną 13 lutego 1997 roku oraz, nieco młodszą – urodzoną 17 grudnia 1997 roku -, ASHANTI Nereus – domowo SHANTI.
Prawda okazało się tylko to, że one naprawdę potrzebowały pomocy i to bardzo szybkiej. I dostały ją – pieski przygarnęła pani Ewa Komajda. To zresztą nie jedyne zwierzęta, które znalazły u niej dom i ogromne, pełne miłości serce.
O suniach dowiedziała się przypadkiem w sklepie gdzie kupuje karmę dla swoich psów. Że są, że rodowodowe, że mają 3 i 5 lat, że szybko potrzebują pomocy. Pojechała zobaczyć je – rzeczywistość była przerażająca. Sunie od czterech lat bytowały na działce w lesie pod Warszawą. Nie szczepione, nie czesane, marnie karmione, zostawione własnemu losowi.
„Właściciel” – przez gardło nie przejdzie mi słowo „pan” – zostawił je samym sobie, karmił je jego sąsiad. Mieszkały w wygrzebanej jamie i uciekały przez siatkę, włóczyły się po okolicy żeby znaleźć coś do jedzenia. Okoliczni mieszkańcy zawiadomili wreszcie policję, bo młodsze dzieci chodzące do szkoły po prostu się ich bały. Pani Ewa miała parę godzin na podjęcie decyzji – zaopiekować się nimi czy skazać na uśpienie. Ma już w domu 15 piesków, 8 koni i 4 koty (uratowanych od śmierci, po wypadkach, wyrzuconych przez „państwa”, ocalonych przed rzeźnią). Decyzja mogła być jedna – brać, a potem zastanawiać się co dalej.
Uznaliśmy, że trzeba tam pojechać i zobaczyć jak to wygląda. Mieszkam w Warszawie, a do Pomiechówka jest 50 kilometrów, więc pojadę zobaczę jak wygląda to „przytulisko” i co dalej z suniami.
Dzięki moim kolegom i koleżankom z pracy kupiłam karmę, zabrałam lekarstwa (oczy, uszy – mam przecież 2 niufowe panny) i pojechałam.
Pani Ewa zdenerwowana już na mnie czekała z suniami.
SHANTA i HERA wyglądały bardzo marnie, na zadzie, ogonie, łapach wielkie buły zmierzwionej, sfilcowanej sierści oblepione błotem. Zaczerwienione oczy z ewidentnym stanem zapalnym, zabagnione uszy z czarna wydzieliną. SHANTA – młodsza i silniejsza -musiała więcej zjadać, nie była wychudzona. Przywitała mnie szczekaniem – z pyszczka jest podobna do Franki i Pinesi Małgosi Nowak i jest terytorialna.
HERA wyglądała znacznie gorzej – wychudzona, zapadnięte boki. Siedziała i co jakiś czas wstrząsały nią silne dreszcze. Pani Ewa była z nią w poniedziałek przed moim przyjazdem u miejscowego weterynarza (miała temperaturę) i stwierdził, że to zapalnie pęcherza lub coś z nerkami, dał antybiotyk i stwierdził, że powinno pomóc.
Nic nie pomogło, gorzej zaciemniło tylko obraz. Ponieważ HERA zostawiała na śniegu ślady krwi i moczu? czy ropy? zadecydowałyśmy, że nie ma na co czekać i zabrałyśmy ją do kliniki w Warszawie, do której mam zaufanie bo sama chodzę tam z MIKĄ i MELĄ. Trafiłyśmy do położnika dr Gizińskiego – diagnoza – zaawansowane ropomacicze – rokowania niepewne, suczka stara słaba (48 kg, w tym jak się okazało 2,5 kg ważyła wypełniona ropą macica!), jedyne co pozwalało mieć nadzieję to w miarę dobre wyniki krwi – nerki i wątroba nie były zaatakowane.
Jeśli operacja to natychmiast – nie było innej możliwości – chyba każdy z nas by tak postąpił, podpisałam zgodę na operację. Do 22.30 czekanie – telefon do kliniki i dobre wieści – HERA zniosła operację nieźle, wybudziła się z narkozy. Można ją w sobotę odwiedzić i wyprowadzić na spacer (w weekendy w klinice jest mała obsada, nie ma studentów, a pacjentów nie brak – klinika ma dyżur 24 godziny). Pojechałam rano – HERA osowiała, ale już bez dreszczy dość chętnie wyszła na spacerek, nie chciała nic jeść tylko dużo piła. Zdecydowaliśmy zostawić ją w szpitalu do poniedziałku – będzie pod dobra opieką lekarską na wszelki wypadek. Byłam u niej w niedzielę – coraz żwawsza na spacer szła chętnie, nawet ciągnęła na smyczy do przodu.
Relacje na gorąco:
25 lutego
„Witajcie,
byłam dziś u p. Ewy. Joasiu chciałabym Ci bardzo podziękować w jej imieniu za pieniądze. Zapłaciła tym za wizyty u lekarza i antybiotyk. ASHANTI jest w niezłym stanie żre na potęgę, jest radosna, szczeka na obcych przywiązały się do p. Ewy. Ponieważ Hera nie chciała jeść miała temperaturę, i jak siedziała to na śniegu zostawały ślady krwi i (jak się okazało) ropy zabrałyśmy ją do kliniki w Warszawie, do której ja chodzę z Melą i Miką. Byłyśmy też na SGGW na USG okazało się że Hera ma ropomacicze, ponieważ wyniki krwi były niezłe zadecydowałam o operacji i podpisałam zgodę, teraz ją operują. Mam zadzwonić po 22 i dowiedzieć się jak się czuje. Zostanie w klinice do niedzieli, a ja ją potem odbiorę i zawiozę do p. Ewy. Trzymajcie kciuki, żeby się udało. Nie zrobiłam żadnego zdjęcia bo nie było czasu, zrobię w niedzielę. zawiozłam 30 kg karmy, 12 kg makaronu, mięso, kości i mięso kurze i z indyka do zmielenia (na szczęście jest niedaleko facet, który ma możliwość zmielenia tego wszystkiego) bardzo się to przyda. Kupiłam miski na stojaku, smycze i obroże, zawiozłam lekarstwa do oczu i uszu – wycięłyśmy trochę filcu, przede wszystkim wielkie buły zaskorupiałe przy uszach, trochę z tyłu i z ogonów. W klinice rozłożą mi należność za operację na raty, mam nadzieję, że trochę zejdą z ceny. Hera po operacji będzie oczywiście w domu. jak wydobrzeją to je wykąpiemy. I potem też SHANTI zawieziemy do lekarza na porządną kontrolę. Każda pomoc p. Ewie się przyda. Szuka domu dla 2 małych kotów (nauczone czystości!). Wtedy sunie mogłyby więcej być z nią w domu. Mają duży zadaszony kojec, ciepły i suchy. Wychodziły na długie spacery, a jak będzie cieplej będą miały duży ogrodzony teren żeby mogły swobodnie hasać. Pani Ewa miała godzinę na podjęcie decyzji o wzięciu suń i przygotowanie im miejsca – zrobiła to doskonale, inaczej ten s….. by je uśpił albo co gorsza zostawił przywiązane w lesie. Okazuje się, że one tam były całkiem same on do nich czasami przyjeżdżał, a one włóczyły się szukając jedzenia. Dobrze że nikt ich nie zastrzelił. Chyba ktoś doniósł na policję bo zaczęli się interesować i wtedy ten …. się wystraszył, że dostanie jakąś karę i chciał się ich pozbyć.
Znam jego imię i nazwisko – trzeba będzie wysłać do wszystkich hodowców, żeby już nikt nigdy sk… nie sprzedał niufa. Napiszę po informacji z kliniki.
Magda
2005-02-25 22:34:13
HERA wybudziła się po operacji, wszystko jest OK, jest pod kroplówką z odżywczymi świństwami, żeby ją wzmocnić. Jutro będę wiedziała jakie są koszty całości i jak ją odwiedzę to napiszę. Dzięki wam wszystkim – jeśli słyszeliście łomot to kamień spadł mi z serca – bałam się tej operacji w jej stanie i wieku – DZIĘKI do jutra
Magda
2005-02-26 23:34:53
Byłam dziś rano u HERY, wygląda bardzo dobrze jak na psa po operacji. Koszty wszystkiego będę znała jutro, jak ja będę zabierać (niestety nie będą niskie). Utarguje ile się da. Jutro zrobię już zdjęcia i opisze wszystko na portalu bo na liście nie można wsadzać zdjęć. Pomoc wszystkich (fizyczna i psychiczna) za czas jakiś mile widziana, na razie dam sobie radę. Czy ktoś w Warszawie (ale nie koniecznie) ma i może pożyczyć “odkurzacz” do suszenia psów? albo wie gdzie można TANIO kupić? Ja niestety mam suszarkę, co prawda dmucha całkiem nieźle i ma regulacje temperatury od zimnego do gorącego, ale i tak suszenie nią np. Meli trwa 3 godziny (Mikę załatwiam szybciej – ona ma inne futro).Małgosiu ASHANTI jest z “buzi” podobna do Frani i Pinesi!
Jutro po powrocie napisze więcej. Pozdrawiam Was wszystkich.
Magda
2005-02-27 09:46:16
Witajcie,
Broń Boże nie zamierzam ich dziś kąpać. nawet swoich mimo, że mieszkają w domu nie kapałabym, za zimno. Dzwoniłam rano do kliniki, lekarz szpitalny będzie po 11 i on zdecyduje czy można HERĘ dziś zabrać. jest bardzo słaba i cały czas dostaje kroplówkę. Może się okazać, że ją zostawią jeszcze na dzień. Zrobimy tak jak będzie dla niej najlepiej. ASHANTI tęskni za nią ale p. Ewa co chwila u niej jest zabiera ja na spacerek i stara się zapewnić jej towarzystwo. Napiszę po telefonie do lekarza.
Pozdrawiam Magda
Dzięki za posty podtrzymują na duchu.
2005-02-27 13:18:30
Wróciłam z kliniki. HERA zostanie tam do jutra, zrobią jej jeszcze badanie krwi na leukocyty, wyniki będą po 15.00. Byłam z nią na spacerze, całkiem żwawo szło, wygląda znacznie lepiej, wytną jej jeszcze filce, ile się da lub spróbują rozczesać, obetną pazury, wyczyszczą uszy, będzie dostawała jeszcze antybiotyk w domu. Jutro HERĘ odwieziemy do p. Ewy – ASHANTI bardzo tęskni.
Pozdrawiam Magda :)))
2005-02-27 19:00:16
Byłam z HERĄ na wieczornym spacerze, wszystko OK, tylko nie chce jeść. Może to z tęsknoty za SHANTI, w każdym razie musiałam szybko iść żeby jej dotrzymać kroku. Lekarz, który ja operował powiedział że wygląda na to że wyjdzie z tego obronną łapą.
Napiszę jutro.
Magda
2005-02-28 18:53:33
Witajcie HERA jest już w domu, dzisiaj po południu odebraliśmy ją z Tomkiem Szymański (tym od Szamana) i odwieźliśmy do p. Ewy. Dzięki Tomkowi się udało, mój samochód odmówił posłuszeństwa w niedzielę rano i niestety zdania nie zmienił. Hera tak cieszyła się że już odjeżdża z kliniki. Po przyjeździe Shanti i ona tak bardzo się cieszyły, obwąchiwały i tuliły do siebie. Shanti mnie poznała i już nie szczekała obszczekała za to Tomka. W końcu ja już jestem swoja a on jeszcze obcy. Znam już koszty operacji i leczenia. Klinika zachowała się wspaniale, nie liczyli nam za dobę hotelową, a tylko za lekarstwa. Dołożyli 100 zł z puszki na bezdomne zwierzęta. Lekarstwa dla Hery płaciłam w cenie hurtowni a nie w detalu. Kupiłam im też Frontline. Całość to na razie – 1350 zł. Prawie wszystko zapłaciliśmy. Dostała:
1. Cefasetptin 600 (7 dni 2 x 1 tabletka),
2. Metronidazol (7 dni 2 x 1 tabletka),
3. Maxitrol do oczu- ma bardzo silne obustronne entropium, zalecił konsultację okulistyczną w sprawie korekcji chirurgicznej (to musi jeszcze poczekać)
4. Surolan do uszu – w uszach ma drożdżycę i gronkowca.
5. Za tydzień mamy ja przywieźć na zdjęcie szwów skórnych i kontrolne badanie krwi – trochę jej poleciały wyniki po operacji, lekarz powiedział żeby się tym nie przejmować bo to normalne – ale sprawdzić trzeba. Wtedy też zabierzemy Shanti do lekarza na badania krwi, oczu i uszu. Tomek miał aparat porobił zdjęcia i wszystko opiszemy i zilustrujemy zdjęciami.
Jestem szczęśliwa. Dziękuję w imieniu Hery w imieniu p. Ewy, w imieniu Shanti i innych mieszkańców jej domu. Tam latem jest pięknie i jest miejsce żeby jak będzie cieplej zrobić spotkanie z niufami.
Magda
2005-03-01 14:59:39
Ja planuję zrobić spotkanie jak się ociepli u pani Ewy, teren jest duży rozejrzymy się za noclegiem i coś zaproponujemy. mam nadzieję że też będziecie chętni – choćby po to by zobaczyć Herę i Shanti w naturze i mam nadzieję już bardziej podobne do Niuków. Wieczorem kolejny raport o suniach – chyba, że macie dosyć?!
Magda
2005-03-02 09:31:10
Andrzeju wszystkich miło nam będzie gościć u p. Ewy. Wy macie duuuuuuuużo większe doświadczenie niż ja z niufami. jak masz gdzieś pod ręką panią doktor to zapytaj co robić żeby Hera jadła – czy jest coś na polepszenie apetytu – próbujemy wszystkiego – zjadła tylko 1 sucharka i odrobinę mięsa. Nie chce ryżu z mięskiem, chrupek, lekarstwa też trudno podawać bo nie chce ich w niczym jeść – kotlet be, pasztecik be, serek topiony be – w maśle udało się przemycić ale trochę na siłę. Może znacie jakiś sposób – musi przecież nabrać sił. Ja będę dziś w klinice to się zapytam ale co 2, 3, 4 głowy to nie jedna.
Pozdrawiam Magda
2005-03-02 22:23:09
Witajcie,
mam nadzieję że nie znudziły się wam jeszcze komunikaty o Herze i Shanti? Wczoraj wieczorem byłyśmy podłamane – Hera odmawiała jedzenia, piła, lekarstw nie chciała – trzeba było jej wkładać do pyska nieco siłą. Dziś rano dostałam sms’a :
“Lekarstwa udało mi się dać. Byłam o 6.20 na spacerze. Była pogodna ale wracając musiała się położyć i odpocząć. Zjadła garstkę mięsa i pół sucharka”.
Wiem że po operacji mogła nie mięć apetytu – ale nawet rosołek, gotowany kurczak marchewka – nic jej nie pasowało. A przecież przy jej wadze – 46 kg, a jest całkiem wysoka – to bardzo mało i bez jedzenia nie wróci do zdrowia. Po prostu rozpacz. Ma też problemy z załatwieniem się. Stąd mój dramatyczny mail do Andrzeja (dzięki za pomoc:). Wieczorem byłam w klinice żeby dopłacić resztę kasy za leczenie i dopaść jeszcze jakiegoś lekarza. Uspokoił mnie że tak może być po kroplówce i silnym zatruciu organizmu (choroba nie zaczęła się przecież dzień przed operacją) najważniejsze, że je cokolwiek, zalecił trilac (dostaje sine antybiotyki) płynna parafinę (2 łychy stołowe do buzi) i kazał obserwować. Wróciłam do domu – zadzwoniłam do p. Ewy uspokoiłam, przekazałam info od veta i 10 minut temu dostała kolejnego sms’a:
“Hurra Hera bawiła się z Shanti, ze mną i sama wzięła suchą chrupiąca bułeczkę. Troszkę jej zjadła. całuje niech Pani nie odpisuje. Ewa”
Nie odpisałam, niech śpią.
Idzie ku lepszemu.
Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie – nie tylko finansowe.
Czy pisać nadal?
PS.
Jutro zdjęcia i historia Hery i Shanti będą już dostępne. Tomek Szymanowski od Szamana (chwała mu jest wielki – nie tylko z postury) przygotował ja jeszcze dopiszę i sami je zobaczycie.
Magda
2005-03-04 16:01:59
WYBACZCIE, ŻE DOPIERO DZIŚ I TAK PÓŹNO NAJNOWSZY KOMUNIKAT:
HERA BAWIŁA SIĘ Z SHANTI I PANIA EWĄ WCZORAJ. PONIEWAŻ NIE BARDZO CHCE JEŚĆ PANI EWA SPRAWDZIŁA CZY TO OGÓLNIE BRAK APETYTU, CZY PO PROSTU ONA NIE MA OCGHOTY NA TO CO DOSTAJE. POJECHAŁA DO NASIELSKA I KUPIŁA NISZCZĘSNE NÓŻKI WIEPRZOWE, KTÓRE DOSTAWAŁY OD TEGO FACETA CO JE KARMIŁ.HERA ZJADŁA CAŁA NÓŻKĘ!ZAŁATWI.ŁA SIĘ TEŻ BEZ PROBLEMÓW (CZUJE,MY SIĘ Z PANIĄ EWĄ JAK MATKI MAŁYCH DZIECI – TE SAME TEMATY ROZMÓW, KTO MA LUB MIAŁ MAŁE DZIECI WIE O CZYM MÓWIĘ)CÓŻ NIE ZAWSZE PIES JE TO CO ZDROWE – CZASAMI TO CO LUBI!
PONIEWAŻ NIE LIŻE RAN WIĘC SĄ Z SHANTI RAZEM – IDZIE KU LEPSZEMU. W PONIEDZIAŁEK JADĄ NA BADANIA – OBIE – HERA NA ZDJĘCIE SZWÓW I BADANIE KRWI A SHANTI NA OGÓLNE PRZEBADANIE. BĘDZIE DOBRZE 🙂
MAGDA
PS WYBIERAM SIĘ WE WTOREK DO ZWIĄZKU, JEST WTEDY DYŻUR SEKCJI MOLOSÓW, ŻEBY POPGADAĆ JAK JE PRZEPISAĆ NA PANIĄ EWĘ, ŻEBY NIKT SIĘ NIE CZEPIAŁ.
2005-03-07 23:22:27
Hera zaczęła jeść!!!!!! Nie tylko mięso ale powoli przekonuje się do chrupek. Dzisiaj zawieźliśmy je z Tomkiem Szymanowskim do lekarza _ Hera na kontrolę a Shanta na pierwsze badanie. Hera – oczy OK poza entropią – zapalenie wyleczone, uszy jeszcze przez 7 dni lekarstwo ale tez już są OK, wyniki krwi dobre (jutro będę rozmawiać z lekarzem który ja operował, bo dziś miał operacje i nie udało mi się go dopaść) czekamy na informację czy już można odstawić antybiotyki. Szew piękny, zagoiło się wszystko bez problemu. Resztę kołtunów wycięliśmy. Kąpiel dopiero jak będzie ciepło. Shanta wyniki krwi tez ma dobre, z wątrobą, nerkami, trzustką OK. Uszy też jeszcze 7 dni lekarstwo ale już są w porządku. Oczki – jeszcze dostaje Maxitrol i Tobrex. W klinice warczała na wszystkie wchodzące psy, jest terytorialna – ona była pierwsza więc klinika jest jej (jakbym widziała Melanię – reagowała tak samo!). Shanta bardzo zżyła się z p. Ewą, piszczała za nią, Hera siedział i patrzyła mi w oczy i kazała się drapać za uszami. Będzie dobrze – jeszcze pokażemy się w klasie weteranów – a czemu nie!?
Magda i 4 sunie
2005-03-09 14:44:58
WCZORAJ UDAŁO MI SIĘ POROZMAWIAĆ Z LEKARZEM – I MAM DOSKONAŁE WIADOMOŚCI – HERA NIE POTRZEBUJE JUŻ ANTYBIOTYKÓW! JE CORAZ LEPIEJ, BAWI SIĘ Z SHANTĄ CHETNIE CHODZI NA SPACERY, JEST PRZYPEPKĄ. SHANTA BARDZO SIĘ PRZYWIĄZAŁA DO P. EWY. PO WIECZORNYM SPACERZE, GDY ZOSTAJĄ NA NOC W SWOIM BOKSIE “POWYWUJE” TROCHĘ, TAK SAMO ZACZYNA DZIEŃ – O 5.30 ZACZYNA KONCERT CZEKAJĄC NA P. EWĘ I PIERWSZY SPACER.BYŁAM WCZORAJ W ZWIĄZKU ŻEBY DOWIEDZIEĆ SIĘ JAK ZAŁATWIĆ SPRAWĘ WŁASNOŚCI SUCZEK – CZYLI ŻEBY PRAWNIE NALEŻAŁY DO P. EWY. Z SHANTA NIE MA PROBLEMU – MAMY ORYGINAŁ JEJ METRYKI (NIE MIAŁA WYRABIANEGO RODOWODU) WYSTARCZY PRZYJECHAĆ Z METRYKĄ I WYROBIĆ RODOWÓD. GORZEJ Z HERĄ – MA RODOWÓD WYRABIANY W ODDZIALE W WARSZAWIE. JEJ BYŁA WŁAŚCICIELKA NIE JEST CZŁONKIEM ZWIĄZKU – OD 1997 ROKU NIE PŁACI SKŁADEK.MOŻNA PRÓBOWAĆ JĄ ODNALEŹĆ I POPROSIĆ, ŻEBY ZRZEKŁA SIĘ SUCZKI, MOŻNA , JEŚLI SIĘ UDA ODCZYTAĆ TATUAŻ ZGŁOSIĆ SIĘ, ŻE PIES BYŁ ZOSTAŁ ZNALEZIONY A PRÓBA ODSZUKANIA WŁAŚCICIELA NIC NIE DAŁA I MOŻNA PRZEZ TOZ – WYSTAPIĆ O POZBAWIENIE BYŁYCH WŁAŚCICIELI PRAW DO PSÓW OPISUJĄC ICH STAN W JAKIM ZOSTAŁY PRZEKAZANE – TYLE ŻE Z DOŚWIADCZENIA P. EWY TOZ DZIAŁA GORZEJ NIŻ SLIMAK.MOŻE KTOŚ Z WAS MA JAKIEŚ POMYSŁY?
CHIA.ŁABYM ŻEBYU SYTUACJA PRAWNA SUCZEK BYŁA UREGULOWANA, ŻEBY NIKIOMU NIE PRZYSZŁO DO GŁOWY PRÓBOWAC ODEBRAĆ JE P. EWIE.
POZDRAWIAM MAGDA
JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE FINANSOWE.
KAŻDY GROSZ JEST POTRZEBNY – TRZEBA JE TERAZ ODROBACZYĆ, ZRESZTĄ NIE TYLKO JE.
MAGDA+MIKA+MELA+ZYZIU+ P.EWA+HERA+SHANTA
MAM NADZIEJĘ, ŻE JESTEŚCIE JESZCZE W STANIE STRAWIĆ MOJE MAILE?
Dodaj komentarz