6 grudnia – tak jak obiecaliśmy wcześniej – odwiedziliśmy Ośrodek szkolno-wychowawczy dla dzieci niesłyszących we Wrocławiu. Mieliśmy iść większą “brygadą”, ale praca, zajęcia na uczelni i natura zmąciła nam szyki.
Na miejscu pod ośrodkiem okazało się, że “mamy problem” – przyjechali trzej chłopcy i jedna dziewczynka labradorka z cieczką… Musieliśmy się podzielić. Ponieważ wraz z Mikołajem mieliśmy obejść gimnazjum, liceum, szkołę zawodową, warsztaty, nauczanie początkowe i przedszkole, wysłaliśmy Grzegorza z labkiem do maluchów, a my silną ekipą z chłopakami ruszyliśmy do najstarszych. Od klasy do klasy, od szkoły do szkoły odwiedzaliśmy młodzież, wszędzie niezwykle sympatycznie przyjmowani! Było rewelacyjnie! Dzieciaki niezwykle miłe, otwarte i przyjazne, czasami wylewne, co na mnie robiło niesamowite wrażenie. Hugo w roli aniołka – niufołka, kto go pogłaskał miał mieć odpuszczone (według Mikołaja ;-). Aron i Aldo jak zwykle “pieszczoszki” nadstawiali się do głaskania.
Gdy obeszliśmy już wszystkich przyszła pora, aby wrócić do sali, którą opuściła już nasza “ponętna” dziewczyna i również maluchom dać szansę przytulenia niufka. Ponieważ tylko Hugo wykazywał brak zainteresowania zapachami (zdziadział ostatnio :-), więc padło na niego… Przywitanie z pieskiem, opowieść o tym “jak ratują”, poczęstowanie pieska smakołykiem, podanie łapki… I na koniec również pieski dostały prezenty od Mikołaja…
A my do ośrodka jeszcze wrócimy, bo mamy pomysły na nowe zabawy 🙂
Magdalena Szewczyk-Dzido
Dodaj komentarz