Kilka czynników złożyło się na sukces pierwszej ‘saneczkarskiej’ wyprawy: śnieg i mróz dopisały, szorki doszły na czas no i przede wszystkim – BYŁY DZIECI. Ba! Dwie Urocze Panienki – Karina i Joasia, zaryzykowały i stały się ‘materiałem treningowym’ (ukłony i podziękowania dla goszczących je Dziadków). Bez uszczerbku na zdrowiu – przeciwnie – z wielkim zadowoleniem, uśmiechem na twarzy i rumianymi policzkami spędziłyśmy kilka pełnych wrażeń godzin na śniegu.
Najbardziej napracowała się Majka, która po solidnym przygotowaniu praktycznym, przypadającym na kilka dni wcześniej (dzięki moim manualnym zdolnościom-nieskromnie pisząc;), udało się połączyć dwie smycze i dołączyć do nich sanki),w dzień występu wypadła obiecująco. Dziewczynki były zachwycone i wyrozumiałe. Nie chcąc obciążać psa na początek za bardzo, zdecydowałam, że Majka będzie ciągnęła dziewczynki osobno.
Jestem zachwycona zapałem jakim wykazał się mój pies!!! Praktycznie cały czas biegała kłusem, świetnie reaguje na głos: nie do zdarcia!!! Cieszę się, że mogłam sprawić tyle radości nie tylko Dziewczynkom, ale i sobie, no i przede wszystkim – Ukochanym Dziadkom Kariny i Asi. Opłaca się zdać egzaminy w sesji zimowej w pierwszym terminie!
Niestety kolejny dzień przyniósł ze sobą opady deszczu i ocieplenie:( Z pozytywnych rzeczy to zmęczona Majka dała mi pospać pól godziny dłużej niż zwykle.
Liczymy na ciąg dalszy w Gliczarowie!!!
Nina Bajerska
Dodaj komentarz