Dzisiaj o 13.30 Shanti odeszła od nas za Tęczowy Most. Odeszła w klinice, ale z łebkiem na Ewy i moich kolanach.
Nie udało się nic zrobić. W sobotę Shanti nie chciała jeść, była osowiała, ponieważ jest znowu sporo kleszczy pierwsze podejrzenie to była babeszjoza. Dostała antybiotyka, ale wyniki badań krwi były fatalne. W poniedziałek lekarze podjęli decyzję o transfuzji, po pierwszej wyniki wtorkowe były troszeczke lepsze – zaczęliśmy mieć nadzieję, we wtorek w nocy zrobiono drugą transfuzję. Niestety dzisiaj rano wyniki były (pomimo transfuzji i leków) prawie zerowe. Nie było sensu męczyć jej więcej.
Pochowana została u Ewy w ogrodzie, tam gdzie wreszcie znalazła dom i ogromne uczucie. Szkoda, że tak krótko była z Ewą. Hera została sama i nadal będzie potrzebować naszej pomocy.
Dodaj komentarz