Spokojnie, żyjemy!
Przerwanki “the best”!
Wszyscy zadowoleni, psy tradycyjnie zmęczone.
Znam takie, co już by chciały wyjechać ;-))
Przechodzimy na coraz wyższy stopień wtajemniczenia.
Psiaki robią wyraźne postępy, ćwiczenia siłą rzeczy stają cię bardziej złożone.
To przekłada się na czasochłonność pracy grup.
Efekt jest taki, że intensywniej ćwiczymy w mniejszych grupach.
Zasadą podziału (żadne to odkrycie) była sprawność psów w wykonywaniu poleceń opiekunów i prowadzących
Szczególnie tym, którzy ćwiczą w wodzie towarzyszy wielu widzów..
Nasze ćwiczenia traktowane są jak pokazy, dlatego przez ośrodek ANETA przemieszcza się wielu wypoczywających w sąsiednich ośrodkach wypoczynkowych.
Wyjście z niufem poza teren ośrodka ANETA.kończy się najczęściej spotkaniem z pojedynczymi lub grupą wczasowiczów i wyjaśnianiem różnic miedzy nowofundlandem, a bernardynem, chow-chow czy “czarnym podhalańczykiem”.
Nie zdarzyło mnie się od początku obozu, żebym w barze 2 km od naszego ośrodka nie musiał opowiadać o niufach. Nawet dwa razy “na krzywy ryj” piwo zarobiłem . . . bo tyle było do gadania, a ja o niufkach mogę dłuuugo i namiętnie, do zrzygania słuchacza wręcz. Zawsze mam przy sobie wieczne pióro, bo moi rozmówcy życzą sobie adresu naszego Portalu, dziwiąc się że jest taka strona. A kiedy mówię, że będzie niedługo pół miliona odwiedzin, to nie chcą wierzyć . . . i pewnie te 500 Grzesiowi szybko nabiją . . .
Warto też wspomnieć o zainteresowaniu tym co robimy, ubiegłorocznych i wcześniejszych uczestników naszych Lidzbark-ów, że o Pionierach nie wspomnę.
Odebrałem sporo telefonów “co słychać”.
Poklepałem sobie na Gadu-Gadu z Magdą Zołzową i Dorką od Terry.
A ile się naprosiłem byłego Prezesa Terranova, żeby tutaj tym swoim p . . . motorkiem nie jechał, to moje.
Chcę Wam bardzo, bardzo podziękować za te telefony, GG i dwa maile.
Cieszę się, że to czytacie, komentujecie.
Dziękuję za zainteresowanie, bo to Wasz obserwatorów i nasz uczestników sukces.
Pragnę wyjaśnić, że dysponuję, dzięki wyrozumiałości i przychylności mojego serdecznego Przyjaciela łaczem radiowym, które szału w tutejszych warunkach nie robi, ale jest, co jest i chwalić trzeba.
DLATEGO NIE MA ZDJĘĆ!!!
Długo trwa ich wstawianie i często połączenie się rwie.
Wybraliśmy więc . . . mniejsze dobro :-))
Ale Agnieszka Kublik na trzaskała tych zdjątek kilka tysięcy i na bank udostępni je nam wszystkim tuż po zakończeniu Przerwanek.
Po południu w okolicach Przerwanek przeszła burza, która zastała naszego Nestora Chimerowego Jakubiaka z wnukiem na jeziorze.
Jak przystało na zaprawionego w bojach wilka morsko-jeziornego, Nestor schował się z młodym w trzcinach i spokojnie przeczekali tam, dość ciekawe zjawisko atmosferyczne.
Co użyli to ich :-))
Oprócz zajęć dla niufów, mamy dodatkowe zajęcia (dla chętnych i odważnych), czyli pierwsze kroki na desce windsurfingowej prowadzone przez Leonków i w płetwonurkowaniu przez Kubę Danowego. Nawet znalazło się tyle ołowiu, żeby obciążyć Wielkiego Szamana, aby się znużył i pooglądał to co jest pod wodą.
Wieczorem oglądaliśmy ładny – jak zwykle – zachód słońca.
Teraz sorrki, ale idę na piwo 3,50 duże o nazwie “Łomża”
Jutro ciąg dalszy, po lądowaniu Zołzy . . .
Dodaj komentarz