Przerwanki 2007: dzień piąty

wpis w: 2007 - Przerwanki | 0

dsc_6099Spokojnie, żyjemy!

Przerwanki “the best”!

Wszyscy zadowoleni, psy tradycyjnie zmęczone.

Znam takie, co już by chciały wyjechać ;-))

Przechodzimy na coraz wyższy stopień wtajemniczenia.

Psiaki robią wyraźne postępy, ćwiczenia siłą rzeczy stają cię bardziej złożone.

 

To przekłada się na czasochłonność pracy grup.

Efekt jest taki, że intensywniej ćwiczymy w mniejszych grupach.

Zasadą podziału (żadne to odkrycie) była sprawność psów w wykonywaniu poleceń opiekunów i prowadzących

Szczególnie tym, którzy ćwiczą w wodzie towarzyszy wielu widzów..

Nasze ćwiczenia traktowane są jak pokazy, dlatego przez ośrodek ANETA przemieszcza się wielu wypoczywających w sąsiednich ośrodkach wypoczynkowych.

Wyjście z niufem poza teren ośrodka ANETA.kończy się najczęściej spotkaniem z pojedynczymi lub grupą wczasowiczów i wyjaśnianiem różnic miedzy nowofundlandem, a bernardynem, chow-chow czy “czarnym podhalańczykiem”.

 

Nie zdarzyło mnie się od początku obozu, żebym w barze 2 km od naszego ośrodka nie musiał opowiadać o niufach. Nawet dwa razy “na krzywy ryj” piwo zarobiłem . . . bo tyle było do gadania, a ja o niufkach mogę dłuuugo i namiętnie, do zrzygania słuchacza wręcz. Zawsze mam przy sobie wieczne pióro, bo moi rozmówcy życzą sobie adresu naszego Portalu, dziwiąc się że jest taka strona. A kiedy mówię, że będzie niedługo pół miliona odwiedzin, to nie chcą wierzyć . . . i pewnie te 500 Grzesiowi szybko nabiją . . .

Warto też wspomnieć o zainteresowaniu tym co robimy, ubiegłorocznych i wcześniejszych uczestników naszych Lidzbark-ów, że o Pionierach nie wspomnę.

Odebrałem sporo telefonów “co słychać”.

Poklepałem sobie na Gadu-Gadu z Magdą Zołzową i Dorką od Terry.

A ile się naprosiłem byłego Prezesa Terranova, żeby tutaj tym swoim p . . . motorkiem nie jechał, to moje.

Chcę Wam bardzo, bardzo podziękować za te telefony, GG i dwa maile.

Cieszę się, że to czytacie, komentujecie.

Dziękuję za zainteresowanie, bo to Wasz obserwatorów i nasz uczestników sukces.

Pragnę wyjaśnić, że dysponuję, dzięki wyrozumiałości i przychylności mojego serdecznego Przyjaciela łaczem radiowym, które szału w tutejszych warunkach nie robi, ale jest, co jest i chwalić trzeba.

DLATEGO NIE MA ZDJĘĆ!!!

Długo trwa ich wstawianie i często połączenie się rwie.

Wybraliśmy więc . . . mniejsze dobro :-))

Ale Agnieszka Kublik na trzaskała tych zdjątek kilka tysięcy i na bank udostępni je nam wszystkim tuż po zakończeniu Przerwanek.

Po południu w okolicach Przerwanek przeszła burza, która zastała naszego Nestora Chimerowego Jakubiaka z wnukiem na jeziorze.

Jak przystało na zaprawionego w bojach wilka morsko-jeziornego, Nestor schował się z młodym w trzcinach i spokojnie przeczekali tam, dość ciekawe zjawisko atmosferyczne.

Co użyli to ich :-))

Oprócz zajęć dla niufów, mamy dodatkowe zajęcia (dla chętnych i odważnych), czyli pierwsze kroki na desce windsurfingowej prowadzone przez Leonków i w płetwonurkowaniu przez Kubę Danowego. Nawet znalazło się tyle ołowiu, żeby obciążyć Wielkiego Szamana, aby się znużył i pooglądał to co jest pod wodą.

 

Wieczorem oglądaliśmy ładny – jak zwykle – zachód słońca.

Teraz sorrki, ale idę na piwo  3,50 duże o nazwie “Łomża”

dsc_6350 

 

 

Jutro ciąg dalszy, po lądowaniu Zołzy . . .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *