Dzień 7 02.07.2004.
Tradycyjnie zajęcia odbywały się dwuetapowo.
do południa
Ranne zajęcia były wprowadzeniem do podstaw udzielania pierwszej pomocy.
Prowadzone były przez naszych policyjnych gości oraz naszego lidzbarskiego
ratownika i hodowcę niufów, Wojtka Rozwadowskiego.
Jeśli komukolwiek wydawało sę, że po obejrzeniu np. “Słonecznego patrolu” wie
już, jak należy reanimować uratowanego tonącego, to grubo się myli.
po południu
Poobiednie zajęcia to żmudne powtarzanie i utrwalanie nawyków, które zostały
wprowadzone prze dotychczasowe ćwiczenia : podejmowanie aportów od pozoranta,
dostarczanie aportów do pozoranta, odbieranie aportów od pozoranta w łodzi i
gwóźdź programu zaprezentowany rewelacyjnie przez naszych belgijskich gości :
dopłynięcie do tonącego przytomnego, odebranie go z wody, dopłynięcie do
pozoranta nieprzytomnego i dostarczenie obu do brzegu do przewodnika –
REWELACJA i WIELKA SZKOŁA – dopiero teraz widać, jak wiele pracy nas wszystkich
jeszcze czeka.
Wieczorne zajęcia ze sztuki przyrządzania kiełbasek oraz przepysznych pstrągów
mogą być już przedmiotem relacji przy innej okazji :o))
Pozdrawiam
HUGO i Jurek
Dzień 8 03.07.2004.
do południa
Po śniadanku mieliśmy w dalszym ciągu zajęcia z podstaw udzielania pierwszej
pomocy.
Jesli kiedykolwiek będziecie mieli okazję skorzytania z zajęć prowadzonych przez
tak wybitnych specjalistów, jak policjanci wodni czy nasz Starszy Ratownik “Z
Ogrodów Ateny” Wopjtek Rozwadowski – korzystajcie i czerpcie pełnymi
garściami!!!
po południu
W dalszym ciągu żmudnie powtarzane ćwiczenia z podejmowania aportów od osób
innych, niż przewodnik psa – nie macie pojęcia, jak bardzo trudne jest
spowodowanie, aby pies doszedł do wniosku, że ważny jest nie tylko tonący
przewodnik, ale również i obcy tonący jest niezmiernie ważny :o)))
Dzisiejszy dzień był bardzo bogaty w odwiedziny : mieliśmy gości z różnych stron
naszego kraju, jak hodowcy ( pozdrowienia dla wracającego już do stolicy Pana
Jakubiaka od naszego HUGO )czy przedstawicieli środowiska szkoleniowców
skupionych wokół ośrodka “Na Woli” z Poznania.
Możecie mi wierzyć, choć zabrzmi to bardzo górnolotnie : nigdzie jeszcze nie
mieliśmy okazji tak dużo,jak podczas tego zaledwie tygodniowego pobytu
dowiedzieć się, jak postępować z psem, takim jak nowofundland tak, aby było to
tak bardzo owocne i przy tym niezmiernie KRĘCĄCE i psa i nas.
Pozdrowienia z ciągle słonecznego Lidzbarka
HUGO i Jurek
Dodaj komentarz