Gosia i Graf w akcji… edukacyjnej

wpis w: Dogoterapia | 0

Miałam napisać relację z pierwszych zaplanowanych zajęć z w szkole. Więc usiadłam nad kartką papieru z długopisem w ręce (tak lepiej mi się pracuje, później dopiero wklepuję tekst do komputera) i zaczęłam się zastanawiać od czego zacząć pisanie. I po namyśle, wcale nie krótkim, stwierdziłam, że skupię na przygotowaniu do tychże zajęć. Musiałam pamiętać, że te pierwsze zajęcia to wstęp do całorocznej pracy. I sam komiks „Aby pies był Twoim przyjacielem” nie wystarczy.

Najpierw były więc rozmowy z koleżankami „specjalistkami”. Tak nazywamy dziewczyny, które pracują w klasach z problemami. Ustalenie dnia, miejsca i kolejności klas przychodzących na zajęcia. Ponieważ w naszej szkole są 4 takie klasy, częstotliwość zajęć łatwo obliczyć. Oszałamiająca ona nie będzie – raz w miesiącu. Czy to mało? No cóż, małymi kroczkami trzeba zacząć, „jedyneczką”, jak mawia mój brat i instruktor nauki jazdy.

Następny punkt załatwiania formalności, to wizyta u pani dyrektor, która dość sceptycznie na mnie i Grafa patrzy (patrzyła?). Na rozmowę udałam się przygotowana: z numerem „Psa” z artykułem Danusi i przemyślanym jednym, ale mocnym argumentem: w tym roku szkolnym jednym z priorytetów ministerstwa i kuratorium jest przeciwdziałanie agresji w szkole. Dzieci w klasach specjalnych mamy trudne, nawet bardzo trudne wychowawczo. A nikt nie zaprzeczy, że zajęcia z psem działają uspokajająco i wyciszająco. A gdyby wizyty Grafa wychowawczo nic nie dały… No cóż, próbowaliśmy. Usłyszałam: TAK.

Tak więc po załatwieniu spraw formalnych mogłam skupić się na szukaniu materiałów. Szukałam, szukałam i szukałam. I zauważyłam, że jest cała masa interesujących rzeczy do zajęć terapeutycznych, ale jak na lekarstwo takich, które można wykorzystać do zajęć edukacyjnych gimnazjum. W tym miejscu bardzo dziękuję Kasi od Alaski. Podzieliła się ze mną tym co miała, a mnie w końcu zderzyły się te dwie szare i wiedziałam czego szukać. Biblioteka jest miejscem do którego znosi się „przydasie”. „Przydasie”, to materiały, które kiedyś mogą się do czegoś przydać. To kolorowanki, puzzle, domino, czasopisma dla dzieci, stare podręczniki i ćwiczenia do szkoły podstawowej, rysunki, ilustracje i Bóg wie co jeszcze. A mistrzyniami w zbieraniu „przydasi” są specjalistki.

Wzięłam się więc za przeglądanie kartonów. I zaczęłam znajdować: a to labirynt, w którym misiu musi dojść do ula, a to zbiory króliczków, a to dyktando o bezpiecznej kąpieli w rzece… I co z tego, że miś i ul? Misia zaklejamy wizerunkiem psa (sorry niedźwiadku), z ula robimy budę. Króliczki przerabiamy na pieski, dyktando skracamy, doklejamy obrazek z naszego komiksu i gotoweJ Ogarnęła mnie gorączka poszukiwań. Wszystko co mi wpadło w ręce oglądałam pod kątem zajęć z psem. Potrafiłam godzinę stać przed stoiskiem z czasopismami dla dzieci i przeglądać je. Następnie na bezczelnego skserować interesujące mnie strony u pani sprzedawczyni. Doszło do tego, że usiadłam i napisałam opowiadanie o spacerach Grafa. A pytania do tekstu dotyczą czasu jaki pies spędza na dworze. O ściągnięciu piosenek i nagraniu ich na płytę może już nie wspomnęJ

Mając do wyboru sporo materiałów ułożyłam plan zajęć. Wyglądał on następująco:

  1. Przedstawienie siebie i Grafa.
  2. Krótka informacja skąd pochodzą niufy i do czego były wykorzystywane.
  3. Rozmowa z dziećmi o tym, w jaki inny sposób psy pomagają ludziom. Tu wykorzystałam rozsypankę. Każdy uczeń miał dopasować podpis do obrazka.
  4. Zabawa w wyciąganie z pudełka przedmiotów należących do psa. Opisywanie ich i odgadnięcie do czego służą. (Oczy zasłonięte szalikiem).
  5. Czy pieski potrafią mówić? – odgadywanie nastroju psa na rysunkach.
  6. Wysłuchanie piosenki „A ty nie wiesz, a ja wiem jak rozmawiać trzeba z psem”.
  7. Prawidłowe zachowanie się, gdy zaatakuje nas pies. Pozycja żółwika – ćwiczenia.
  8. Czesanie, głaskanie psa, przystrajanie go w spinki, gumki i frotki.
  9. Podsumowanie.

Ufffffff

Jak skomentować zajęcia? Chciałam, żeby było interesująco i przedobrzyłam. Za dużo wiadomości, za bardzo ambitnie. Zapomniałam, że trzeba powoli, powolutku, „jedyneczką”. Nauka na przyszłość. Już zmodyfikowałam kolejne zajęcia.

Ale pozytywnie też było. Pani dyrektor przekonała się, że Grafiś nie ma zamiaru zrobić sobie przekąski z któregoś z uczniów.

I to byłoby na tyle.

Małgorzata Fitowska

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *